Wpisy z tagiem "obecność Boża":
Św. Damaza, Papieża
Żył około roku Pańskiego 384.
(Żywot jego pisany był przez Platynę.)
Święty Damazy rodem z Hiszpanii, przyszedł na świat około roku Pańskiego 304. Ojciec jego Antoni, przeniósł się był ze swojéj ojczyzny do Rzymu z dwojgiem dzieci: Damazym i siostrą jego Ireną. Tenże po stracie żony, wstąpił do stanu duchownego, i przyjąwszy z kolei niższe święcenia, gdy okazał się i bardzo pobożnym i niepospolicie w naukach teologicznych wykształconym, został kapłanem zarządzającym kościołem świętego Wawrzyńca, jednym z parafialnych w Rzymie.
Święty Damazy który wtedy był jeszcze młodym chłopaczkiem, przy ojcu się wychowywał, i na wielką jego pociechę, wszelkiemi odznaczał się cnotami. W naukach był jak najpilniejszym, w obyczajach nieskalanym, i przy kościele wzrastając od najmłodszych lat, z największém upodobaniem oddawał się ćwiczeniom pobożnym i obsłudze przy sprawowaniu świętych obrzędów. Gdy do lat młodzieńczych doszedł, wstąpił do stanu duchownego, wkrótce został wyświęcony na dyakona, i jak pisze święty Honoryusz za jego czasów żyjący, poczytywano go powszechnie za wzór najświątobliwszego i wielkiéj gorliwości sługę ołtarza.
Kiedy w roku Pańskim 355, święty Libory Papież, za obronę wiary katolickiéj i obstawanie za świętym Atanazym, wygnany został ze swojéj stolicy Apostolskiéj przez cesarza Konstaneyusza, Damazy podówczas jeszcze dyakon w tymże dniu w którym spełniano ten gwałt na osobie Ojca świętego, publicznie i uroczyście, wraz z całém duchowieństwem, a wobec zgromadzonego ludu oświadczył iż nie uzna innego Papieża, dopóki żyć będzie święty Libory. On nawet był z téj małéj liczby duchownych, którzy Papieżowi, pomimo niebezpieczeństwa na jakie ich to wystawiało, towarzyszyli na wygnanie. Przez długi czas mieszkał z nim w mieście Beryi we Francyi, i był mu największą pociechą, gdyż go święty Libory wielce szacował i serdecznie miłował.
Wróciwszy do Rzymu, wiele wycierpiał od aryanów rozwielmożnionych tam podówczas, lecz mimo gróżb ich i prześladowania, trwał niezachwianie w jedności z Papieżem. Ten po powrócie z wygnania, wziął do boku swego świętego Damaza, i zasięgał jego rady w najważniejszych sprawach Kościoła, a nawet załatwienie wielu spraw ważnych jemu poruczał.
Po śmierci Liboryusza zaszłéj roku Pańskiego 366, całego duchowieństwa oczy zwróciły się na Damazego, i większością głosów, które dało najgorliwsze i najświatlejsze duchowieństwo rzymskie, został on obrany Papieżem i wyświęcony na tę najwyższą godność w kościele świętéj Lucyny, mając wtedy lat sześćdziesiąt dwa.
Co było w Rzymie świątobliwych duchownych i prawowiernych a gorliwych katolików, wszyscy wyborowi temu przyklasnęli, i cieszylisię widząc na stolicy Piotrowéj pasterza, który wysoką świątobliwością swoją, gorliwością i znakomitą nauką, potrafi stawić czoło nieprzyjaciołom wiary świętéj i zwalczyć ich mężnie. Lecz niewielka liczba duchownych, których obyczaje były podejrzane i którzy z niesforności znani byli powszechnie, wcale nie okazali się zadowoleni z tego wyboru. Jeden z pierwszych dyakonów rzymskich nazwiskiem Urzycyn, człowiek wyniosły i chciwy pierwszych dostojeństw, niemogąc przenieść tego że go ominęło Papiestwo na które wynieść go zamierzało niepoczciwe stronnictwo jemu przychylne, zgromadził pewną liczbę ludzi z motłochu uwiedzionego, i ująwszy sobie Pawła Biskupa Tiwolskiego, człowieka nieoświeconego i niedbałego pasterza, tyle dokazał, że ten wyświęcił go jakoby na Biskupa Rzymskiego. Jakkolwiek wyniesienie takowe było nieprawném i niegodziwém, Antypapa ten to jest fałszywy Papież, zebrał sobie dość liczne stronnictwo. Przyszło w końcu i do rozprawy z bronią w ręku, w któréj sto trzydzieści osób legło, chociaż do tego święty Damazy nietylko wcale się nie przyczynił, lecz owszem chciał się zrzec Papiestwa, byle wzburzenie ludu uspokoić. Miał już nawet to uczynić, kiedy Wielkorządca Rzymski Juwencyusz, wysłał na wygnanie Urzycyna z kilku jego najruchliwszymi poplecznikami, i wszystko się uspokoiło, lubo nie na długo.
Stronnicy wygnanego Antypapy, nie przestawali zabiegać u cesarza Walentyniana, aby temu odszczepieńcowi pozwolił wrócić z wygnania, upewniając iż roszczeń swoich do Papiestwa nie ponowi. Cesarz ten uległ ich przedstawieniom, lecz skoro Urzycyn wrócił do Rzymu, i wszczynać tam zaczął większe jeszcze niż wprzódy niesnaski, sam cesarz we dwa miesiące potém wskazał go na wygnanie do Galii, wraz ze wszystkimi jego stronnikami, i to nakoniec przywróciło pokój Kościołowi i państwu.
Chociaż gorliwość z jaką święty Papież przestrzegał karności kościelnéj, była głównym, albo raczéj jedynym powodem odszczepieństwa Urzycanów, Damazy nie dozwalał żadnego w niéj zwolnienia, a szczególnie co się tyczyło zakazu jaki był wydał wzbraniającego tak świeckiemu jak zakonnemu duchowieństwu uczęszczania do mieszkań wdów i dziewic sierot, któremi się opiekowali, jak również nieprzyjmowania żadnych darów od kobiet zostających pod ich przewodnictwem duchowném. Wyrobił nawet święty Damazy u cesarza postanowienie popierające ścisłe wykonywanie tych rozporządzeń Papieskich, a sam wielką do nich przywiązywał wagę i ściśle chciał je mieć zachowane.
Pod tę także porę, święty Damazy zwołał do Rzymu wielu Biskupów na Sobór, a to głównie w celu zaradzenia szerzącemu się kacerstwu aryańskiemu, i starania się o odwrócenie od niego tych których kacerze ci uwiedli, a o których można było mieć nadzieję że powrócą do jedności katolickiéj. Na tym Soborze, potępiono dwóch Biskupów Iliryjskich, głównych przywódców kacerstwa. Wskutek czego święty Atanazy Patryarcha Aleksandryjski, zgromadził dziewięćdziesięciu Biskupów na Sobór prowincyonalny, dla ogłoszenia wyroków zapadłych na Soborze w Rzymie, i wraz z tymi Biskupami pisząc do Papieża, wyraził nadzieję, że on Auksencyusza, także aryanina, który nieprawnie wdarł się na Biskupstwo Medyolańskie, złoży z téj stolicy. Jakoż, święty Damazy zwołał znowu w roku Pańskim 373 Sobór do Rzymu z dziewięćdziesięciu trzech Biskupów złożony, gdzie Auksencyusz ze Wszystkimi swoimi stronnikami został oddzielony od jedności Kościoła, artykuły wiary Soboru Nicejskiego zatwierdzono, a cokolwiek na nieprawnym zborze Rymińskim przeciwko nim uchwalone było, za żadne ogłoszono.
Lecz po śmierci cesarza Walentyniana pierwszego, powstały na nowo niepokoje w Kościele. Dawne stronnictwo antypapy Urzycyna, powagą władzy cesarskiéj przytłumione, wszczęło nowe zamieszania w Rzymie. A także tak zwani Lucyforyanie odszczepieńcy, wygnani wyrokiem cesarskim, po jego śmierci wrócili do tego miasta i swoję sektę zaczynali szerzyć. Nakoniec i Donatyści występowali zuchwale, lecz niezmordowany w gorliwości święty Damazy mężnie walcząc z tymi nieprzyjaciołmi Chrystusa, o ile możności starał się o zachowanie pokoju i jedności w Kościele. Na jego to żądanie, święty Optat Biskup Milewski, wydał sławne dzieło przeciwko wszystkim tym kacerzom, a w którém wyświeca władzę Papieżów nad wszystkiemi kościołami.
W roku Pańskim 377, święty ten Papież, i trzeci Sobór zgromadził w Rzymie, na którym potępił herezyarchę Apolinarego i ucznia jego Tymoteusza, którzy do téj pory utrzymywali iż są w jedności z Papieżem a przez to i z całym Kościołem. Chcąc więc wyprowadzić z błędu wiernych przez nich uwiedzionych, święty Damazy na pierwszéj sesyi tego Soboru oświadczył uroczyście, iż ich za kacerzy poczytuje. Wtedy święty Hieronim dowiedziawszy się o tém, a pisząc do świętego Damazego i ponawiając mu zapewnienie swojéj wierności, tak się między innemi wyraża: „Ponieważ Ojcze najświętszy, za głowę niewidzialną Kościoła poczytuję Jezusa Chrystusa, więc trwam statecznie w jedności z tobą, to jest ze stolicą Piotrową na któréj zasiada Jego zastępca. Wiem że Kościół na téj opoce jest zbudowany, i że kto w tym Kościele nie jest ginie, jak każdy kto nie był w Arce Noego zatonął podczas potopu.”
Antypapa Urzycyn, chociaż daleko był od Rzymu, ciągle tam nasyłał swoich stronników. Pewien Żyd nazwiskiem Izaak, przekupiony przez niego rozgłosił na świętego Damazego najszkaradniejsze oszczerstwa, chcąc mu zaszkodzić u cesarza Teodozego. Lecz niewinność Papieża wyświeconą została, a Cesarz chcąc ustalić jednę wiarę w całém swojém państwie, wydał wyrok, na mocy którego każdy nietrzymający się nauki głoszonéj przez świętego Damazego, poczytywany być miał za kacerza, a przeto karany jako wróg Kościoła i państwa.
Nakoniec w roku Pańskim 381, święty Damazy czwarty za swego Papiestwa Sobór w Akwilei zwołał, którym powstrzymał powstające kacerstwo Paladyusza. Obok zaś takiéj niezmordowanéj gorliwości w zwalczaniu kacerstw gdziekolwiek się one w świecie pojawiały, święty ten Papież z równąż usilnością wytępiał resztki pogańskich zwyczajów, które nawet i wśród Rzymu do owych czasów się objawiały. Pewna liczba Senatorów, w pogaństwie jeszcze zostających, usiłowała wszelkiemi sposobami przywrócić w sali posiedzeń senatu ołtarz bałwochwalczy bogini zwycięstwa tam zniesiony. Święty Damazy stanowczo oparł się temu, i pomimo niebezpieczeństw nawet na jakie go to naraziło, nie dozwolił tego uczynić poganom. Chcąc nareszcie ustalić jak największą jedność między Kościołem na Wschodzie i na Zachodzie, odbył jeszcze jeden liczny Sobór w Rzymie, zwoławszy Biskupów z obydwóch tych części świata, na którym byli obecni święty Ambroży Medyolański, święty Waleryan Akwilejski, i święty Askoli Tessaloniceński Biskupowie. Wtedyto, z Prałatami ze wschodu przybył i święty Hieronim, już dawniéj świętemu Damazemu znany, a którego wtedy zatrzymał on przy boku swoim, i używał za głównego sekretarza do wszystkich znakomitych swoich odezw, które przesyłał do różnych kościołów w świecie. Także polecił temuż Świętemu nowe tłómaczenie tak Starego jak i Nowego Testamentu, które Hieronim, w greckim i hebrajskim języku biegły, dokonał najdoskonalej. Teto właśnie wydanie Pisma Bożego nazwane Vulgata, w całym Kościele, po dziś dzień za najdokładniejsze jest poczytane i powszechnie używane.
Wiele także pożytecznych dla karności Kościoła postanowień, wydał Damazy. Onto urządził ostatecznie porządek i sposób odmawiania pacierzy kapłańskich, a który i dotąd się zachowuje, a mianowicie nakazał aby po każdym psalmie powtarzano Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu. Piszą że w tym głównie dopomagał mu także święty Hieronim, i że w całym układzie Brewiarza zachował on ten porządek, jaki, według dawnego podania, Aniołowie podyktowali pustelnikom puszcz egipskich.
Święty Damazy wybudował dwa kościoły w Rzymie, bogato przyozdobił miejsca w których długo spoczywały ciała świętych Apostołów Piotra i Pawła, i wzniósł najwspanialszą w Rzymie chrzcielnicę.
Rządził Kościołem Bożym lat ośmnaście, a umarł mając siedemdziesiąt ośm. Przy grobie jego wiele zaszło cudów świadczących o jego świętości, którą błogosławiony Hieronim w pismach swoich wielce wysławia.
Pożytek duchowny
Święty Damazy przepisując aby w pacierzach Kapłańskich po każdym Psalmie mówiono Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu, chciał aby przez to rozżywiała się w umysłach naszych podczas modlitwy, pamięć na obecność Boga w Trójcy przenajświętszéj wszędzie obecnego, o co głównie odmawiając pacierze, starać się potrzeba. Postanów sobie przed każdą modlitwą, czynić akt obecności Bożéj: to jest żywo przypomnieć sobie, że Ten Bóg do którego zabierasz się zanosić twoje prośby, jest przy tobie obecnym, owszem Wszechobecnością Swoją ogarnia cię zewsząd.
Modlitwa (Kościelna)
Wysłuchaj Panie, prośby Nasze, a za wstawieniem się błogosławionego Damaza, Wyznawcy Twojego i Papieża, udziel nam odpuszczenia grzechów naszych, i obdarz nas pokojem. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą: Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 1069–1072.
Św. Jana Klimaka Opata
Żył około roku Pańskiego 605.
Święty Jan przezwany Klimak, od sławnego ascetycznego dzieła, które pod tym tytułem napisał, rodem z Palestyny, przyszedł na świat około roku Pańskiego 525. Był to jeden z najuczeńszych ludzi swojego czasu, i ztąd zdaje się iż pochodził z zamożnego stanu, gdyż w owych wiekach tylko tacy wyższe wykształcenie odbierali.
Młodym będąc, otrzymał tytuł Scholastyka, co oznaczało wysoki stopień w naukach. Lecz nie długo cieszył się tą znikomą sławą, chociaż jéj dostąpił zaledwie lat piętnaście mając. W szesnastym roku postanowił opuścić świat, i na puszczy oddać się bogomyślności i pokucie. W tym celu poszedł na górę Synai, i tam poddał się pod przewodnictwo świątobliwego starca imieniem Martyrus.
Pod jego okiem, Jan w krótkim czasie nie tylko nabył najwyższéj doskonałości, lecz i sam stał się najbieglejszym mistrzem życia bogomyślnego. Ponieważ był, jak to nadmieniliśmy wysoko w naukach i w sztukach pięknych wykształcony, i niepospolitemi obdarzony zdolnościami, więc Martyrus przedewszystkiém ćwiczył go w cnocie świętéj pokory, jako najniezbędniejszéj dla umysłów tego rodzaju. W téj cnocie i święty Jan rozmiłowawszy się szczególnie, a czyniąc w niéj największe postępy prędko doszedł do wysokiéj świątobliwości.
Po śmierci Martyrusa, Jan chcąc zawsze mieć zasługę uległości i posłuszeństwa, wstąpił do klasztoru, na górze Synai będącego. Zakonnicy tam zamieszkali, lubo mieli Opata, który był razem jakby Patryarchą wszystkich pustelników na puszczach Arabskich żyjących, i posiadali klasztor na samym szczycie téj góry położony, po większéj jednak części żyli w pustelniach odosobnionych. Święty Jan zamknął się w miejscu zwaném Tole, u stóp góry, niedaleko kościoła na cześć przenajświętszéj Panny, przez cesarza Justyniana wystawionego, dla dogody wszystkich pustelników zamieszkałych na puszczy Synajskiéj. Tam przepędził sługa Boży całe lat czterdzieści, w tak ostréj pokucie i tak oddany bogomyślności, że go nazywano powszechnie Aniołem Synajskim.
Nieprzyjaciel duszy ludzkiéj, zaraz w pierwszych chwilach jego tam pobytu, nie dawał mu pokoju. Rozburzył w nim namiętności, przedtem nawet mu nieznane. Przechodził nasz Święty ciężkie walki wewnętrzne; lecz pełen ufności w łaskę Bożą i opiekę Matki przenajświętszéj, do któréj od najmłodszych lat szczególne miał nabożeństwo, ratując się jużto podwajaniem postów, już pokorną a wytrwałą modlitwą, najbardziéj zaś częstem przystępowaniem do Sakramentów świętych, wyszedł z téj dotkliwéj próby zwycięzko, i jeszcze wyższy w doskonałości uczynił postęp.
Wiedząc jak próżność wkrada się łatwo do czynów nawet pokutnych, starannie unikał zwracania oczów ludzkich na swoje umartwienia. Jadał wszystkie potrawy nawet mięsne których użycia Reguła zakonna dozwolała, lecz tak małą ilość zażywał posiłku, iż trudno było pojąć, jak mu to na utrzymanie życia wystarczać mogło. Snu podobnież nadzwyczaj krótkiego pozwalał sobie. Szczególnie zaś, obdarzał go Pan Bóg łaską spełniania każdéj czynności, z ciągle ożywianą intencyą czynienia wszystkiego dla Boga i z Jego miłości. Skutkiem tego, zostawał jakby w ciągłéj modlitwie, i w bezustanném najściślejszém zjednoczeniu woli swojéj z wolą Bożą. To stanowiło jakby główną i cechę i tajemnicę jego nadzwyczajnéj świątobliwości. Posiadał w wysokim stopniu dar téj modlitwy wewnętrznéj o któréj, mówiąc w jedném z dzieł swoich, jakby własny wizerunek skreślił: „Modlitwa ta, pisze on w książce pod tytułem Szczeble do Nieba, zawisła na tém, abyśmy Boga mieli za cel i za prawidło wszelkich czynności, słów, myśli i pragnień naszych, i abyśmy nic nie spełniali inaczéj, jak z wewnętrzną gorącością i pobożnością ducha, i z ciągłą żywą pamięcią na obecność Boga.” Ten dar i rozbudzał w nim i utrwalał zamiłowanie samotności, a w obcowaniu jego z ludźmi nadawał każdemu jego słowu, każdemu jego postępkowi namaszczenie Ducha Świętego, co już samo przez się najzbawienniéj na osoby do niego zbliżające się wpływało. Podczas modlitwy zaś zatapiało go to całego w Bogu, wprawiało w zachwycenia i wtedy widywano go uniesionego na kilka stóp nad ziemię.
Chociaż głównym jego zajęciem było czytywanie Pisma Bożego i dzieł Ojców Kościoła, można jednak powiedzieć, że przez pobożneto rozmyślania nad prawdami wiecznemi, i przez ćwiczenie się w bogomyślności przedewszystkiém, dostąpił on tego oświecenia na rozumie i téj biegłości w rzeczach tyczących się religii i całéj nauki katolickiéj, które go uczyniły nie tylko wielkim bogomodlcą, lecz i jednym ze znakomitszych pisarzy kościelnych, i postawiły prawie w rzędzie Doktorów Kościoła. Stawszy się zaś jednym z najpierwszych świeczników swojego wieku, był przedewszystkiém niezrównanéj pokory, i z pustelni prawie nie wychylał się wcale.
Gdy tam przebywał, ulegając usilnym prośbom młodego pewnego pustelnika imieniem Mojżesz, za którym wstawiało się wielu starych samotników, przyjął go za swojego ucznia. Młodzieniec ten wielkie czyniąc na drodze doskonałości postępy, i z tego powodu drogi świętemu Janowi, razu pewnego usnąwszy pod skałą, pod która zwykle spoczywał, usłyszał głos swego mistrza, wzywający go aby co prędzéj ztamtąd uchodził. Jakoż, zaledwie to uczynił, aż oto zawaliła się skała.
Czterdzieści lat przebywał już w swojéj samotnej chatce, trybem życia podobniejszy do duchów niebieskich, niż do ludzi, gdy spodobało się Panu Bogu, wywieść go z ukrycia, aby go uczynić Generalnym Opatem, to jest przełożonym nad wszystkimi pustelnikami po górze Synai rozsiedlonymi. Wiele go kosztowało, rozstanie się z rodzajem życia jaki oddawna prowadził, doznając na nim już niebieskich uciech; poddał się jednak temu, jako woli Bożéj.
Oddawna już słynął wysoką świątobliwością i darem czynienia cudów, lecz od chwili gdy go Pan Bóg, dla zbudowania wiernych, wyżéj postawił, cnoty jego jeszcze większego nabyły blasku i cuda dalszego rozgłosu. W roku wielkiéj posuchy grożącej głodem, mieszkańcy Palestyny wysłali do niego z prosbą, aby modlitwami swojemi odwrócił od nich tę klęskę. Na prosbę Świętego, zesłał Pan Bóg deszcze pożądane i wielki urodzaj nastąpił w tym kraju. A i na Zachodzie rozchodziła się sława jego imienia. Papież święty Grzegorz Wielki, pisał do niego, polecając się jego modlitwom i przysłał mu wszystkie sprzęty potrzebne do szpitala, który był wybudował u stóp góry Synai.
Święty Jan w świętej i ścisłéj przyjaźni zostawał, z Opatem części puszczy Arabskiéj zwanéj Rait. Na usilnąto prośbę jego napisał wyżéj już wspomnione sławne swoje dzieło pod tytułem: Szczeble do Nieba, w którém, w osobnych rozdziałach, pisze o trzydziestu stopniach które przechodzi dusza, począwszy od chwili jéj nawrócenia się, aż do dostąpienia najszczytniejszéj doskonałości. Dzieło to zawierające prawidła tyczące się wyższéj bogomyślności, jest wartości pierwszorzędnóej, lecz dla sposobu w jakim napisane nie dla wszystkich dostępne. Święty Jan pozostawił prócz tego, inne pisma tejże treści i wysoko cenione.
Życie pustelnicze tak wielki miało dla niego pociąg, że po czteroletniém sprawowaniu obowiązków Generalnego Opata, wrócił do swojéj pustelni, złożywszy swój urząd w ręce rodzonego brata Grzegorza, którego w jego miejsce obrano. Niedługo już żył potém. Odosobniwszy się jeszcze ściśléj niż dotąd, już tylko wyglądał z upragnieniem chwili, gdy go Pan Bóg do Siebie powoła. Dnie całe spędzał na modlitwie, a i noce, przerywając co chwila spoczynek, bogomyślności poświęcał. Wśród takich ćwiczeń, pełnego cnót i zasług dnia 30-go Marca roku 605 wziął Pan Jezus do Siebie po wieczne nagrody. Miał wtedy lat ośmdziesiąt, z których sześćdziesiąt cztery spędził na puszczy i w klasztorze. W chwili gdy umierał, brat jego, który po nim Opatem został, prosił go ze łzami, aby mu wyjednał u Pana Boga nie długi bez niego pobyt na téj ziemi. „Spełni się to rzekł mu Swięty, umrzesz przed końcem roku” — co się też i stało.
Pożytek duchowny
Wyryj sobie w pamięci słowa z dzieła świętego Jana tu w Żywocie jego przytoczone, a w których poleca on aby celem wszystkich czynności, słów i myśli naszych, był Pan Bóg, i żebyśmy na Jego obecność ciągle pamiętali. W tém bowiem krótkiém prawidle, a właściwém dla osób wszelkiego stanu, zamyka się najpewniejszy środek dostąpienia nie tylko zbawienia, lecz i najwyższéj świątobliwości.
Modlitwa
Boże! Któryś obdarzając błogosławionego Jana Opata, darem wysokiéj bogomyślności, świetnie jaśniejącym w Kościele Twoim świecznikiem uczynił; daj nam za jego pośrednictwem, tak intencyą skierowaną do Ciebie wszelkie nasze uświęcać sprawy, abyśmy każdą chwaląc Cię na ziemi, chwalili wraz z nim na wieki w niebie. Przez Pana naszego i t. d.
Na tę intencyą Zdrowaś Marya.
Żywoty świętych Pańskich o. Prokopa kapucyna (1882), s. 251–253.
